Ojczyzna
Autorem artykułu jest AROKIS
To wypłynęło ze mnie. Bunt? Krzyk? Protest? Wiara? Strach, a może wręcz przerażenie? Miłość? Wierność? Poddanie? Ostrzeżenie? Krzyk? Wstyd? Zażenowanie? Patrzyłem, a we mnie krzyczało! To NIEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!! wciąż się we mnie drze jak oszalałe. Jest, boli, rozdziera, nie chce... Tak mi z tym trudno i źle...
OJCZYZNA
Polsko Rzeczpospolita, ty Ojczyzną jesteś moją,
Mą miłością, moją wiarą. Miejscem, gdzie się rany goją
Po potyczce z twoim wrogiem. Tutaj azyl znajdziesz pewny,
Uśmiech na twą twarz zagości – brwi wygładzi, gdyś był gniewny.
Teraz patrzysz na te pola łanem złotym ubarwione
I te lasy, i te bory liści suknią umajone,
Gzie orkiestra gra ptaszkowa, w dali wilga wody woła,
A nad głową wykręcają w ciszy orły dwa swe koła,
Gdzie jeziora swym błękitem nieba lica odbijają
I gór szczyty, hań we chmurach, swoje piki zanurzają
I gdzie morze piasek liże łasząc się jak pies pod stopy,
A na łąkach stoją szare, ugarnięte siana kopy.
Tedy patrzysz. Widzisz piękno. Wokół jeno same cuda…
Wolny człowiek w wolnym kraju!...
Myśli taka to ułuda.
Czego tylko okiem dotkniesz i co pięknym ci się wyda –
Już nie polskie, już nie twoje – aktem kupna ktoś to wydał.
Jeszcze przed Okrągłym Stołem wszystko to ukartowane
I co polskie, i co lepsze w obce ręce jest sprzedane.
Kradli, ciało twe szarpali, ma Ojczyzno ukochana.
Tedyś teraz pokrwawiona. Tedyś teraz poszarpana.
Mordy wilcze, tłuste tyłki w Sejmie sobie usadzają.
Jak naprawiać żeby zepsuć, jak ukarać uradzają,
By się kary nie bał złodziej województwo on sprzedając,
Bo to jest ich członek partii, a nie pierwszy lepszy zając.
A gdy go policja złapie, prokurator wnet wypuści:
Takie uchwalono prawo… Nie posiedzi se? – A juści!
Nie ma pracy ni pieniądza, no bo robić tu nie warto.
Nic się teraz nie opłaca. Jeśli…: tylko wypić warto.
Wczoraj Adaś w pierwszej klasie zemdlał, bo nie jadł śniadania;
Wczoraj poseł pod obrady zgłosił problem psów szczekania.
Renty babci nie starczało – rzut przez okno – akt rozpaczy…
Jak tu podnieść pensje posłom pewnie dzisiaj Sejm rozpatrzy.
Młodzież chce wyjeżdżać z kraju? - A cholerę w bok! Niech jedzie.
Ukraińców się zaprosi i na pewno jakoś będzie.
No i dobra, bo ci młodzi chcieli patrzeć nam na ręce.
Teraz, bez tej ich kontroli, ukradniemy jeszcze więcej.
Ale najpierw dzielmy stołki. Te wysokie. Te przy żłobie.
Żeby każdy z towarzyszy mógł do syta pojeść sobie
I zaprosić do biesiady tych, którymi posteruje -
Szantaż albo fest łapówa i już gościu się prostuje:
Sprzedajemy! Będzie przelew. Niemiec kupi Zakopane.
Na Bahamach masz pieniądze – podpisz. Tutaj. Nie bądź wałem…
Telewizja i gazety... – Roztrąbili. Dziennikarze…
Jeszcze mają własne głowy, a szukają nowych wrażeń.
Tak jak ranne stoisz zwierzę, moja Polsko oniemiała,
Że Cię Polak nożem w plecy… Tego się nie spodziewałaś…
Bóg i honor, i Ojczyzna na sztandarach rodak nosił.
Wroga Ruskie łby jak zboże szablą polski żołnierz kosił!
Dzisiaj szabli, ni żołnierza, ni honoru tutaj nie ma.
Jest Ojczyzna, którą tylko z góry łzami Bóg polewa.
Hej! Rodaku! Otwórz oczy! Obudź serce, weź we dłonie
Kosę! Czas ją na sztorc przekuć! Wawrzyn czeka na twe skronie!
Nadszedł czas sprawiedliwości. Trza nam ruszyć, zabrać taczki –
Polityków załadować. Na gnój wywieść, między kaczki!
Z gniewu bicz ukręcić trzeba i rozpędzić w cztery strony
Chory układ wrogich ludzi. Kosą ciąć wrzód zaogniony!
Nowe prawa ustanowić, co szacunek będą miały.
Nowych, młodych wybrać trzeba, aby dostąpili chwały:
Odebrali to, co polskie. Kraj w szacunku umocnili,
By Germanie, czy Rusini łapy z dala swe trzymali
I Unici, ci brukselscy, także nie ryzykowali.
My są z centrum Europy i iść do niej nie musimy.
Tu żyjemy od pokoleń – umieramy i rodzimy.
Różni nas tu najeżdżali. Okupanci nas gnębili.
Chcieli zlikwidować Naród. A my są! Nas nie zniszczyli!
Zauważyć oni muszą, bo to ta historii strona:
Polak nigdy nie wyskoczył żadnej sroce z pod ogona!
Czas zakończyć te wojaczki, co bez chwały, bo nie nasze.
Polska krew tam, w obcym piachu? Chłopcy! Do dom! A w kamasze
Wszystkich młodych: uczyć walki! Polsce potrzeba żołnierza,
Co obroni, jeśli trzeba, bez szyszaka i puklerza…
Toż Ojczyźnie trzeba siły i do pracy i zabawy,
By nie deptał polskiej ziemi żaden obcy bez obawy!
Modlę się do Jasnogórskiej: pomóż Matko, Tyś królowa,
Aby dane było Polsce znów urodzić się od nowa,
By koronny, złoty czepiec wiecznie Orzeł miał na głowie
I, że już na całym świecie, „głupi Polak” nikt nie powie.
Bądźmy dumni żeśmy Lachy, bo dziejowy nurt tak sprawił,
Żeśmy zawsze kark prężyli. Bóg Ojczyźnie błogosławił:
Na papieskie wyniósł trony krew z krwi naszej, ciało z ciała!
Spójrz Narodzie: Twoim dzieciom nawet w niebie mir i chwała!
28.06.2006 r.
2316
---ANDRZEJ AROKIS
www.domowezwierzadko.blogspot.com
kwatermistrz@poczta.onet.eu
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz